piątek, 23 sierpnia 2013

Rozdział VII

Dni do Balu minęły strasznie szybko. W tym  czasie, Samantha spędzała każdą wolną chwilę z Fredem. Czuła, że się w nim zakochuje, lecz chciała powiedzieć mu to dopiero dzisiejszego wieczora.
Wstała rano i zeszła na śniadanie, lecz go nie widziała.. Trudno. Usiadła przy stole, dosiadł się do niej Draco.
- Ej .. Ja naprawdę cię przepraszam.. Nie wiedziałem że cię tym ranię..
- Nie wiedziałeś ? Całując się z inną dziewczyną myślałeś że mnie to nie zrani ? Śmieszny jesteś !
- Ja nie chciałem ! To ona się na mnie rzuciła !
- To po jakiego w ogóle z nią rozmawiasz ?!
- Wiem.. Przepraszam .. - Wymamrotał, próbując ją pocałować.
- Daj mi spokój. Rozumiesz ? - Wybiegła z sali.
Usiadła na jakichś schodach.. Chyba jeszcze nigdy tam nie była.. Płakała .. I tak mijały godziny. Aż w końcu znalazł ją profesor Snape.
- A co ty tu jeszcze robisz ? Idź się szykować na Ball !
- Zaraz miałam iść.. Panie Profesorze...
Wstała, i udała się w kierunku salonu Ślizgonów. Szła, długimi korytarzami, aż w końcu spotkała Freda.
- Ty płakałaś ? Ej co się dzieje ?
- Nie ważne..
- Ważne ! Bo chodzi o ciebie..
- Draco ..
- Ale co Draco ?
- Próbował nie przepraszać..
- I Co ?
- A jak myślisz ?
- Wybaczyłaś mu ?
- No chyba głupi jesteś ..
- No tyle, to ja wiem ..
 Przytuliła go..
- Wiesz, chyba cię ..
- Ale co ?
- Chyba cię kocham...
- Ja ciebie też .. Chciałem ci to powiedzieć, ale bałem się trochę twojej reakcji..
- Widzimy się na balu - puściła go i odeszła.
Z uśmiechem weszła do salony, tam podszedł do niej Blaise.
- Możemy porozmawiać ?
- No mów, bo trochę się śpiesze..
- Bo Draco naprawdę nie chciał ..
- A Mnie chuj obchodzi co on chciał, a czego nie..
Weszła do pokoju, usiadła przed lustrem, i zaczęła się czesać.. Kończyła swoją fryzurę, spojrzała na zegarek:
- O Matko ! Już 19.42 ! o 20.00 się bal zaczyna !
Szybko założyła sukienkę, buty i wybiegła z pokoju. W salonie, aż roiło się od ślizgonów..
Wszyscy zaniemówili, widząc bladą, czarnowłosą dziewczynę, w pięknej, białej, pokrytej czarną koronką sukni. Po Pansy widać było zazdrość, a Draco ? Żałował tego co zrobił..
Dziewczyna wyszła, nie chcąc gadać z żadnym z nich.
Weszła do Sali, przed schodami, czekał już na nią Fred. Zaniemówił gdy ją zobaczył, zeszła po schodach, on podał jej rękę, i pocałował w policzek.
- Ślicznie wyglądasz..
- Ty też nie najgorzej.. O wiele lepiej niż Ron.- zaśmiała się.
-  Mogę cię przytulić ? Cały dzień tęskniłem..
- No a czemu byś nie mógł ?
- No nie wiem..
- Głupi jesteś .. - Przytuliła się do niego.
Zeszli się już wszyscy. Draco mało zawału nie dostał, jak zobaczył ich razem.. A z kim od przyszedł ? Z PANSY ! I on jeszcze rano chciał do niej wrócić ? Żałosne ...

Minęły może z 3 godziny.. Usiedli obok siebie na jakiejś ławeczce.
- Zaczyna się robić nudno .. Może pójdziemy na spacer po zamku ? - Spytała, tuląc się do niego.
- No możemy..
Blondyn nie wytrzymał, podbiegł do nich.
- Możecie się tak z łaski swojej nie obściskiwać na moich oczach ??
- Miałeś, zjebałeś to teraz spierdalaj. - Odpowiedział.
- Ty to się nie odzywaj  Rudzielcu ! Ciebie nikt o zdanie nie pytał .
- Uspokójcie sie - Krzyknęła. Oczy większości zwróciły się na nich.
- Po pierwsze. Draco. My nie jesteśmy razem. Co jeszcze rano chciałeś do mnie wrócić a na bal przychodzisz z dziewczyną przez którą się rozstaliśmy. Czy to normalne ?
- A po drugie ? - Spytali obaj.
- Po drugie nie psuj mi tego wieczoru. Możesz ?
- Jak wolisz. Ale pamiętasz że widzimy się w święta.
- Wolałabym nie pamiętać.. Chodz Fred, idziemy.
Wyszli oboje z sali.
- Ja już tego nie wytrzymuje.. Czemu on włazi w moje życie jak w swoje ??
- Bo to idiota jest.. A co będzie w święta. - spytał.
- No a jak myślisz ? Moi rodzice zaprosili Malfoyów. Nasi ojcowie znają się ze szkoły. Jedna Klasa, jeden dom no wiesz .. I Po przeprowadzce z Francji postanowili odnowić przyjaźń.
- Zawsze na święta możesz przyjechać do mnie, mama na pewno się ucieszy.
- No raczej nie bardzo.. Rodzice raczej mi nie pozwolą ..
- No to trochę słabo ..
Doszli do jakichś schodów, chłopak usiadł.
- Nie siadasz ?
- A w jakim kolorze mam sukienkę ?
- Biało-Czarna.
- No właśnie..
- To usiądź mi na kolanach.
Po chwili namysłu - No okej .. - usiadła twarzą do niego.
- Wiesz że jesteś piękna ?
- Powtarzasz mi to co najmniej 5 razy dziennie..
- Bo to prawda.
 - Kochany jesteś..
- Eee Tam.
- Nie Ee tam tylko tak !
-Chcesz się kłócić ?
- Tak !
- Menda !
- I jak ty mnie nazywasz ? RUDZIELCU !
- Foch .
- Za co ?
- Za Rudzielca.
- To ja też Foch.
Wstała i odeszła..
10 minut później.
- Nadam Foch ? - Spytał Chłopak.
- Tak.
- To Dobrze.
Dziewczyna udała się w kierunku sali balowej, chłopak nie poszedł za nią. Lecz, podbiegł do niej Draco.
- I czego znowu chcesz ??
- Ciebie !!
- Ale nie dostaniesz. Spadaj debilu.
- Pewna ? - Zaczął ją całować, dotykać.
Próbowała go odpychać lecz nie dała rady. Krzyczała ale nikt się nie zjawiał. Zaczęły jej lecieć łzy, dlaczego z pozoru normalny, spokojny chłopak to taki cham ? - Zostaw mnie - krzyczała. Wepchnął ją do jakiegoś składzika. - Nie chcesz po dobroci to będzie siłą.
- Zostaw mnie ! nie rozumiesz ?
- I Co ? Gdzie twój wybawca ??
Łzy leciały jej coraz mocniej. Związał jej ręce sznurkiem i próbował rozpiąć sukienkę.
Nie wiedziała co ma robić..
Fred zastanawiał się gdzie poszła.. Usłyszał jej krzyk  Otworzył drzwi a tam była ona, cała we łzach, związana i Blądyn, próbujący zdjąć jej sukienkę.
- Drętwota ! - Machnął różdżką, a Draco poleciał w górę, i upadł z hukiem.
- Nic ci nie jest ? - Spytał zmartwiony, rozwiązując jej ręce.
- Kocham cię.. - przytuliła go..
- Ja ciebie też, nie płacz już. Jestem tutaj, i nic złego ci się już nie stanie.
Blondyn nieco oszołomiony wstał, i wybiegł ze składzika.
- Na pewno nic ci nie jest ? .. Pożałuje tego
- Nie ..
- Chodźmy do Dumbledore'a. On musi wyciągnąć z tego jakieś konsekwencje..
- Nie warto.. On się już nigdy nie zmieni..
- Chodź .. - wziął ją za rękę.
Udali się do sali balowej, tam przy jednym ze stolików siedział Dyrektor z innymi nauczycielami.
- Profesorze Dumbledore. Możemy Pana na chwilę prosić.?
Starzec spojrzał na zapłakaną, trzęsącą się dziewczynę. - Oczywiście.
Poszli w milczeniu do jego gabinetu.
- Więc co się stało panno Willson ? Usiądźcie.
Dziewczyna,  nie mówiła nic, lecz po chwila zaczęła opowiadać co się wydarzyło.
- No bo..  Z Fredem wyszliśmy z balu, no i zostawiłam go na chwilę prze schodach w końcu zamku.. Jak szłam, to przybiegł Malfoy.. - Spojrzała na chłopaka, w jej oczach widać było przerażenie całą sytuacją - Popchnął mnie na ścianę, zaczął całować, obmacywać.. Wepchnął mnie do składzika, związał ręce, zaczął rozbierać ''
Starzec zaniemówił..
- Gdyby nie On, nie wiem co byłoby ze mną..
- Samantho, jutro wezwę waszych rodziców. Dostałem też list z Ministerstwa, w którym piszą że prosiłaś o zgodę na przeniesienie do innego domu. I Takową zgodę również otrzymałem.Myślę że w zaistniałej sytuacji to konieczne ..  Jutro, podczas obiadu, ogłosimy to. Tymczasem, pójdziemy teraz do dormitorium Slytherinu, zabierzesz swoje rzeczy, i tą noc spędzisz w domku dla gości,a pan Weasley, będzie pilnował żeby ci włos z głowy nie spadł !
- Dziękuje ... - Cała trójka udała się do salonu Ślizgonów. Dziewczyna wzięła swoje rzeczy, i udała się za Dumbledorem do swojego '' nowego '' miejsca zakwaterowania.
- Tylko nie robić mi tu nic, co nie jest dozwolone w waszym wieku ! - zaśmiał się - nie przejmuj się. Będzie dobrze.
Wyszedł. Sam położyła się na łóżku, chłopak położył się obok niej.
- I jak się czujesz ?
- Coraz lepiej..
- Wiesz, ja pójdę po jakieś swoje rzeczy. Zaraz wrócę. - Dał jej buziaka i wyszedł.
Ta poszła do łazienki się przebrać, i ogarnąć , sukienkę powiesiła na szafie i ubrała się w różową piżamę. W końcu przyszedł.
- Tęskniłam.. - zawiesiła się mu na szyi.
- Ja też.. - Położył ją na łóżku i zaczął całować. Włożył rekę pod jej bluzkę i zaczął dotykać po brzuchu. Ona nie była mu dłużna, chwilkę później zdjęła mu koszulę. Lecz ona nie pozwoliła mu na nic więcej, może kiedyś ? Ale nie po takim wieczorze..

3 komentarze:

Unknown pisze...

Super nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału! :)

Jula pisze...

Pisz szybko, Stefan <3

Unknown pisze...

Very Funny...:D